Przepraszam, że na tak długo zaniedbałam mojego bloga, ale ostatni czas nie był dla mnie łatwy. Miło mi, że tu zaglądacie. Sporo się nagotowałam niestety na robienie zdjęć nie starczylo mi czasu. Zdążyłam w biegu zrobić zdjęcie lazani, dlatego pojawia się u mnie dzisiaj w poście. Przyznam się, że to moje pierwsze podejście do tego dania i okazało się, że to nic trudnego, a efekt końcowy zadowolił podniebienia moich gości. Ledwo udało mi się złapać ostatni kawałek do zdjęcia :). Przepis pochodzi z tej strony klik klik.
Lazania
12 płatów makaronu do lazanii
150 g tartego żółtego sera do posypania
Sos boloński:
1 kg mielonego mięsa
puszka krojonych pomidorów
1 cebula
1 duża marchew
1 łyżka oleju do smażenia
3 łyżki (mała puszka) koncentratu pomidorowego
4 ząbki czosnku
słodka papryka w proszku (1/2 łyżeczki)
oregano (1-1,5 łyżeczki)
sól i pieprz
Beszamel:
25 g masła
500 ml mleka
2 łyżki mąki pszennej
2 surowe żółtka
gałka muszkatołowa
sól i pieprz
Przygotowanie sosu bolońskiego:
cebulę pokroić w drobną kostkę, marchew zetrzeć na dużych oczkach i razem smażyć na oleju przez 10 minut. Następnie dodać mielone mięso, drobno posiekany czosnek i przyprawy. Gdy mięso będzie gotowe (ok. 10-15 minut) dodać pomidory z zalewą i koncentrat. Wszystko razem wymieszać i gotować jeszcze około 10 minut.
Przygotowanie beszamelu:
w rondlu na małym ogniu rozgrzać masło i dodać mleko. Następnie wsypać mąkę i po dokładnym wymieszaniu rózgą dodać żółtka. Dokładnie rozmieszać i na końcu wsypać przyprawy. Mieszając zagotować, a potem gotować jeszcze przez 5 minut.
Na dno formy do pieczenia wylać kilka łyżek beszamelu, na nim ułożyć trzy płaty makaronu. Kolejno nałożyć warstwę mięsa i znowu płaty makaronu. Na makaronie rozsmarować kolejną część beszamelu i znów mięso. Przekładać tak aż do wyczerpania składników, tak, żeby ostatnią warstwą były płaty makaronu bardzo dobrze pokryte beszamelem.
Tak przygotowaną lazanię włożyć do rozgrzanego do 180 st.C piekarnika i zapiekać przez 45 minut. Na 5 minut przed końcem pieczenia potrawę posypać tartym serem.
Po wyjęciu z piekarnika należy odczekać około 5 minut, żeby lazania dobrze się kroiła.
Moje modyfikacje:
płatami makaronu wylożyłam całą blaszkę i zmieniłam kolejność składników przy przygotowywaniu beszamelu (do masła dodałam mąkę a potem dopiero mleko).
Ładne zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńMoja lazania zazwyczaj nie jest taka równa.
zdjecia bardzo apetyczne:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny i smakowity ten ostatni kawałek ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowała!
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudna lazania, na zdjęciach wygląda niesamowicie! A chętnie - jeśli mogę - zaproponuję też lazanię szpinakową: http://chleby.blogspot.com/2010/12/lasagne-ze-szpinakiem.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Martik się właśnie rozdarł: "O, lazania, helloł!!!", co miało mnie zmotywować do zrobienia lazanii, o która żebrze już miesiąc.
OdpowiedzUsuńWyślę ją do Ciebie, Pigusku ;-)
jakie ładne zdjęcie. gratuluję, bo z reguły zrobić jej zdjęcie estetyczne to nie lada sztuka. ja wielki lazanii nie robiłam.Ostatnio nawet makaron do niej wyrzuciłam bo był grubo po terminie.
OdpowiedzUsuńa w wersji z sosem bolońskim jest najlepsza;)
pozdrawiam ciepło
Wygląda pysznie!Bardzo lubię lazanię.
OdpowiedzUsuńFajnie,że wróciłaś z takim smacznym przepisem.
Miłego dnia!
Uwielbiam lazanie. Twoja Reniu wyglada naprawde pysznie. Gdybym tylko mogla siegnac przez monitor, na pewno porwalabym Ci kawaleczek tych pysznosci :) I ciesze sie, ze jestes. Trzymaj sie cieplo i juz wiecej nie zaniedbuj bloga :))
OdpowiedzUsuńP.S. Skoro juz sie pokusilas o zrobienie lazanii, to polecam Ci tez taka z miesem i szpinakiem. Smakuje doskonale (przepis oczywiscie u mnie:))
Dobra lazania to poezja smaku. Najlepsza jest taka pieczona w piecu opalanym drewnem.
OdpowiedzUsuńmam ochotę wgryźć się w monitor!
OdpowiedzUsuńdzieki za miłe komentarze dziewczyny lazania rzeczywiście mi się udała :) ciężko ją było pokroić ale odczekałam kilka minut i jakos poszło :)
OdpowiedzUsuńAli, Agnieszko chętnie wypróbuję ze szpinakiem skoro juz przełamałam lody :)
Marzyniu pakuj ją do mnie to się załapie :)
Ostatnio piekę lazanię jak szalona, tak bardzo nam to danie zasmakowało. Wcale się więc nie dziwię, że trudno było Ci ocalić ten ostatni kawałek. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcie! Bo doskonale wiem, jak trudno jest smacznie sfotografować lazanię...
Pozdrawiam! :)
Piegusku! Jak dobrze, że znów jesteś! I jak pięknie Ci się lasagne udała - bardzo ją lubię, a na Twoją już się zapisuję:D
OdpowiedzUsuńjakie ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńi pyszna lazania. mięsna, taka jak lubię ;]
Bardzo smakowicie wygląda, swego czasu miałam bzika na punkcie lazani, robiłam bardzo często ....!:)
OdpowiedzUsuńoj tak fotogeniczna to ona nie jest tym bardziej cieszę się, że się udało ten ostatni kawałek całkiem nieźle sfotografować :)
OdpowiedzUsuńPysznośći!
OdpowiedzUsuńdziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie robiła lazanii... strasznie kusisz tym kawałkiem, chyba też sobie zrobię a co :)
OdpowiedzUsuńmakaron surowy ??
OdpowiedzUsuńtak surowy tylko musi być dokładnie przykryty beszamelem w przeciwnym razie makaron będzie twardy i niejadalny ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo rany,kocham lazanie,ta wyglada tak smakowicie,musze spróbowac :)
OdpowiedzUsuń