Karnawał w pełni a ja jeszcze nie piekłam w tym roku chrustów, które bardzo lubię, ale jak mam stać i je smażyć to mi się ich serdecznie odechciewa. Rezultat jest taki, że siedzę i przyjemnością patrzę, jak moja rodzina wcina z apetytem ciastka, które nasmażyłam. Tym razem jednak było inaczej, bo miałam w weekend specjalnych gości - rodziców, którzy mieszkają daleko ode mnie i są bardzo rzadkimi bywalcami w moim domu. Razem z mamą nasmażyłyśmy mnóstwo pysznych mięciutkich chrustów, bo takie lubię najbardziej. Ciekawa jestem jakie Wy wolicie - grubsze i puszyste czy cienkie i chrupiące? Z podanego przeze mnie przepisu można przygotować i jedne i drugie - zależy to od tego, jak cienko rozwałkujecie ciasto - im cieńsze tym bardziej chrupiące.
Chrusty
0,75 kg mąki
0,5 kostki masła lub Kasi
700 g kwaśnej śmietany 18%
2 jajka
3 łyżki cukru
2-3 łyżki spirytusu
łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli
Planta lub olej do smażenia
cukier puder do obtoczenia
Z podanych składników zagnieść elastyczne ciasto, rozwałkować, pokroić w paski o szerokości 2-3cm, ponacinać wzdłuż przez środek, aby powstała dziurka i przewlec jeden z końców przez nacięcie. Smażyć partiami na dobrze rozgrzanym tłuszczu na jasnozłoty kolor, osączyć na papierowym ręczniku i obtoczyć w cukrze pudrze.
Ja oddam wszystko za cienkie i chrupiące, ale w sumie...wszystkie są pyszne, i wybrzydzać nie będę ;-)
OdpowiedzUsuńReniu, czemu mnie nie zaprosilas? No czemu??? :))) Tak mi sie chrustow vel faworkow chce, ze chyba jezyk mi zaraz ucieknie... Ja w tym roku nie robilam i zaparlam sie, ze nie zrobie, ale czuje, ze moje postanowienie topnieje z dnia na dzien. Moze uda mi sie cos wyczarowac w przyszlym tygodniu, jak przyleci moja mama (bo ktos sie musi zajac w tym czasie moja Mala Gadzina:))
OdpowiedzUsuńSciskam Cie mocno :))
Zapomnialam napisac, ze dla mnie to bez roznicy czy sa grube czy cienkie. Wazne zeby bylo ich duzo :))) Koniecznie mocno posypanych cukrem pudrem :)
OdpowiedzUsuńNo tak, Ty wiesz jak mnie "dobić":) Ja jestem chrustowy-potwór: zjadam wszystkie jakie mi się podsuwa! A Ty podsuwasz, a ja zjeść nie mogę ...!!!!
OdpowiedzUsuńJa jestem faworkożercą i ciągle smażę z różnych przepisów.Twoje takie kuszące!
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze dziś znowu się wezmę do wałkowania.
Ja dzisiaj tez będę robić:)
OdpowiedzUsuńale apetyczne! to ja się poczęstuję kilkoma, dobrze? :)
OdpowiedzUsuńsą cudowne takie oprószone. i jak tak się zastanowiłam to ja lubię i grube i cieniutkie chrupiące. wszystkie są przecież takie pyszne jeśli domowe!
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkiego rodzaju faworki, w karnawał smażę co tydzień :)
OdpowiedzUsuńwygladaja bardzo kuszaco... az musze sie poczestowac tymi pysznosciami:)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu podział, mąż lubi grubsze i mięciutkie a ja z córką cieniutkie i chrupiące. Ale robię zawsze jedne, zazwyczaj te drugie:))).
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała znowu jakieś usmażyć, bo te Twoje kuszą niesamowicie :)
Pozdrawiam serdecznie:)
widzę, że głosy są w miarę wyrównane z wiekszą przewagą tych cienkich i kruchych :)częstujcie się do woli :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko przepraszam Ciebie najmocniej za to niedopatrzenie ale wpadaj kiedy chcesz to nasmażę na każde Twoje żądanie :))
dzieki za pozostawione komentarze zawsze miło się Was czyta :)
Od 7 lata w Polsce i jeszcze nigdy nie jadłam. Muszę to zmienić i szybko!!:)
OdpowiedzUsuńReniu, na pewno wypróbuje Twój przepis. Twoje faworki wyglądają smakowicie!! Pozdrawiam!! :)Iwona :)
OdpowiedzUsuńRenia, chrusty rewelacja!!!!! Właśnie skończyłam smażyć i zajadam :) Iwona
OdpowiedzUsuńPiegusku, chrusty wygladają mega apetycznie, ślicznie Ci wyszły. Ja lubię właśnie takie cienkie i chrupiące !:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Gdy patrzę na te chruściki, to czuję się nieszczęśliwa, że nie lubię słodyczy :-(
OdpowiedzUsuńfaworków jeszcze nie piekłam w tym roku... zbieram się i zbieram ale jakoś nie mam do nich ręki więc odkładam tą robotę... za to jakby ktoś zrobił to nie pogardzę :)
OdpowiedzUsuńIwonko cieszę się, że zajrzałaś i zostawilaś komentarz i jeszcze bardziej mi miło, że wypróbowałaś i smakują :))dzięki!!!
OdpowiedzUsuńmarzyniu jak to nie lubisz slodyczy? serio?? to niedobrze, ja za nimi przepadam :)
myniolinka ja też w tym roku późno napiekłam ale mam juz zamówione na następny weekend powtórkę z rozrywki :) skuś się to nie jest trudne :)
słodziutkie okazje jak możliwe że przez tyle lat ani razu nie piekłaś, zachęcam do nadrobienia zaległości faworkowo-chrustowych :)
anytsujx dzieki :)
Ja lubię każdy rodzaj chrustów, byleby domowej roboty. Domowej tzn. robionej przez moją mamę, bo sama jeszcze nie smażyłam nigdy faworków... Za to jestem świetna w ich jedzeniu! ;)
OdpowiedzUsuńJa robię cieniutkie , ale czy to ma znaczenie....
OdpowiedzUsuńpyszne
OdpowiedzUsuń