Specjalnie na życzenie moich znajomych podaję, wyniesiony z domu rodzinnego, przepis na kotlety rybne. Może brzmi banalnie, ale w tych czasach mało kto już sam je przyrządza, przegrywają powoli z gotowymi paluszkami rybnymi (ze składnikami niewiadomego pochodzenia), które mało mają wspólnego z prawdziwym smakiem kotlecików zapamiętanych z czasów dzieciństwa. Najsmaczniejsze są z pomieszanych gatunków ryb. Używam zawsze ryb złowionych przez męża i synów, którzy są zapalonymi wędkarzami, dzięki temu mam dostęp do naprawdę wysokowartościowego towaru:). Używam zawsze filetów bez skóry, gdyż ma ona zdecydowanie niekorzystny wpływ na smak. Kotlety są soczyste dzięki dodaniu słoniny, możemy je wzbogacić koperkiem albo szczypiorkiem. Zapraszam, na jutrzejszy obiad będą jak znalazł :)
Kotlety rybne
0,7 kg odfiletowanych ryb (najlepiej pomieszanych, u mnie płotki, krasnopiórki i szczupak)1 duża cebula
2 ząbki czosnku
2 jajka
5 cm pasek słoniny lub surowego boczku
1 mała bułka czerstwa namoczona w wodzie
sól, pieprz
bułka tarta
olej
Oddzielić skórę od mięsa, pokroić na kawałki i zmielić z obraną cebulą, czosnkiem, słoniną i odciśniętą bułką. Dodać jajka, sól, pieprz i dobrze wyrobić masę. Formować kotleciki, obtoczyć w bułce tartej i smażyć na rozgrzanym oleju do zrumienienia.
Masz rację takie domowe sa nieporównywalnie lepsze niż paluszki ze sklepu a jeszcze jak się przeczyta ich skład brrrr. Cudne zdjęcia aż zachciało mi sie takiego kotlecika;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńReniu,no co Ty.Ja paluszków rybnych nie tykam!
OdpowiedzUsuńKotlety rybne bardzo lubimy,ale przyznaję,że robię je rzadko.Zachęciłaś mnie i za jakiś czas na pewno będą.
Twoje wyglądają bosko!
paluszki zjadłam raz i na tym się skończyło:)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie wyglądają rybne kotleciki, na nie ogromnej ochoty :)
OdpowiedzUsuńKotleciki wyglądają pysznie i tak tez jestem pewna, ze smakują, bo są bez ziemniaków, a to wielki plus. Jestem zakochana w Twoich wyrazistych i soczystych w kolory zdjęciach. Czym fotografujesz i oświetlasz swoje pyszności jeśli można wiedzieć.
OdpowiedzUsuńTylko z frytkami .... a to , jak wszystkim wiadomo, jeszcze większy plus :-)
UsuńDziekuje Ci kochana za ten przepis. Na pewno sobie zrobie takie pyszne kotleciki bo juz od dawna za mna chodza :)) I milo zobaczyc Twoja rodzinke podczas wedkowania :)
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Takie kotleciki lubię, ale najczęściej próbuję załapać się na nie u mamy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądają. Nigdy nie jadłam takich kotletów z mielonej ryby, zapisuję sobie przepis :D
OdpowiedzUsuńJa przyrzadzam sama, gotowe sie chowaja, no i domowe mozna przyprawic wedle wlasnego widzimisie :)
OdpowiedzUsuńAle wędkarze! Z taaakimi rybami :)Niestety nie mogłabym ich tak przez maszynkę, ale kotleciki wyglądaja super i pewnie tak samo smakują.
OdpowiedzUsuńJa dziś na obiad zrobię.....wędkar(ki)ze z Was bardzo fajni.
OdpowiedzUsuńU mnie takie kotlety na święta sa od pokoleń podawane z "czerwoną słatką" (kapusta, marchew, przecier). Ja sobie nie wyobrażam świat bez z tych kotlecików!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe! :) Ja mam sprawdzoną rybiarnię, stamtąd paluszki, wysokiej jakości i smaczne- ale to i tak nie to samo co domowe! :)
OdpowiedzUsuńWspaniałą sztukę złowiłaś :) widzę że cala rodzinka zapalonych wędkarzy, to i rybek pewnie nie brakuje.
OdpowiedzUsuńKotleciki domowe muszą być wspaniałe!
Całe wieki nie jadłam takich kotletów.... a świeża rybka to najlepsza rybka :)
OdpowiedzUsuńdzięki za miłe komentarze!!!
OdpowiedzUsuńOj, jak Ty masz dobrze , Pieguski, ze masz takich łowicieli:) Świetnie razem wyglądacie:).
OdpowiedzUsuńMoja mama robi często kotlety rybne, ale z rybek od wujka tez własnoręcznie złowionych. Bardzo je lubię. Te Twoje fantastyczne!
z checia bym sie wprosila do Ciebie na taki obiadek:)
OdpowiedzUsuńtakie rybki z pewnego zrodla to prawdziwy skarb, a kotleciki, ze palce lizac:)
usciski:)
Bardzo apetyczne kotleciki, i te fryteczki, pycha;)))
OdpowiedzUsuńwrzucam tę stronke do ulubinych:-)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
OdpowiedzUsuńTrafilam na Twoj blog przypadkowo szukajac przepisow na kotlety z ryby. Przepis wykorzystlam.
OdpowiedzUsuńZaciekawily mnie rowniez zdjecia. Czy ryby z ktorymi pozuja Twoje dzieci byly juz martwe zanim pozwolilas sie im nimi bawic? Czy tez pozwolilas by powoli sie dusily w ich rekach?
Pytam bo nie dawno bbedac w chodowli pstragow bylam swiadkiem jak rodzina z dziecmi po zlowieniu ryb dawala im je do zabawy. Te, ktorymi akurat nie bawily sie dzieci byly rzucane do metalowych siatek gdzie zdychaly duszac sie.
Zastanowilo mnie w tedy czy mieso zwierzecia ,ktore cierpi przed smiercia moze odzywiac i czy ktokolwiek jeszcze uczy swoje dzieci szanowac zycie ktorym sie pozywiamy.
Ciekawi mnie jak to jest w Twojej rodzinie.
Maja
witaj Maju, to nie tak, moje dzieci się nie bawiły rybami tylko nosiły je do wiaderka z wodą w której je przetrzymywaliśmy, ponieważ mój młodszy syn nie przepada za wędkowaniem jego pracą jest po ściągnięciu ryby z haczyka zaniesienie jej do wiaderka i właśnie podczas tej czynności zrobiłam mu zdjęcie (trwało to sekundę-nie pozował), ryba żyła i pozostała w takim stanie jeszcze jakiś czas, nie męczyła się, nie dusiła i nie była zabawką. Jakoś nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, kiedy dziecko znęca się nad zwierzęciem (po pierwsze wychowuję dzieci w zgodzie ze środowiskiem i naturą, po drugie nie wyobrażam sobie żeby chociażby wypatroszyć taką maltretowaną rybę, przecież tam są wnętrzności, po trzecie jak mogę pozwolić dziecku bawić się i znęcać a potem to zjeść-przecież to nie ludzkie-nie można nie reagować na takie sytuacje, bo przecież teraz jest ryba, potem jakiś młodszy kolega a potem ... wolę nie myśleć, chcę aby moje dzieci miały odruch sumienia i serca:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Renata
Z pewnym strachem zaczęłam czytać Twoją odpowiedż. Bo różnie bywa. Ale dobrze robisz. Musimy się pogodzić z tym, że istnieje łańcuch pokarmowy. A dzieci trzeba uczyć szacunku dla tego co się upoluje. I masz rację- inaczej to dziś zabawa umierającą rybką, jutro kolegą, potem zaś...strach się bać.Zaś przepis- voila! majstersztyk! Przy najbliższej okazji (sama nie łowię) wykorzystam na pewno. Dawno nie było u nas kotletów z ryb innych, niż morskie.Do tego sos chrzanowy z ...pietruszką w ilości sporej.I kapuściana surówka (u nas z białej i czerwonej i tylko skropiona cytryną- nazywamy ją "surówką patriotyczną").Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów kulinarnych!!!
Usuńoj, zdjęcia ładne, przepis też wart uwagi,więc dodaję :) dzięki, Asiek
OdpowiedzUsuńKotleciki może i pyszne,ale ta słoninka w kotlecikach rybnych.
OdpowiedzUsuńwłaśnie ta słoninka nadaje soczystości kotletom, poza tym jest nośnikiem smaku więc polecam:)
Usuń