Przyłączam się do rzeszy osób narzekających na brak światła, dodającego nam energii. Nastała właśnie najgorsza dla mnie pora roku ale trzeba jakoś ją przetrwać. Dzisiaj zdecydowanie poprawiły mi nastrój "kartofle oberżysty". Nie mam pojęcia skąd ta dziwna nazwa, ale przyznać muszę, że smakowały wybornie:). Polecam, smaczne jedzenie naprawdę poprawia nastrój- ale to chyba już wiecie:)
Kartofle oberżysty
12 małych, równej wielkości ziemniakówduża cebula
12 plasterków boczku (użyłam 24 plasterki)
łyżka masła
pęczek szczypiorku
łyżeczka marynowanego zielonego pieprzu
łyżeczka kminku
1/2 filiżanki bulionu
12 dużych kostek sera gouda
sól, pieprz
Ziemniaki obrać, pogotować w całości przez 10 minut w osolonej wodzie. Lekko twarde odcedzić. Cebulę obrać, pokroić na 12 płatków. Gdy ziemniaki nieco ostygną, na każdym położyć płatek cebuli, zawinąć szczelnie boczkiem. Na dnie posmarowanego naczynia żaroodpornego rozsypać pokrojony szczypior, na nim układać ziemniaki, posypać je sparzonym kminkiem, świeżo mielonym pieprzem i pieprzem marynowanym. Na dno wlać bulion i wstawić do pieca nagrzanego do 180 stopni. Po 10 minutach wyjąć na chwilę, przykryć każdy ziemniak kostką żółtego sera i zapiekać jeszcze 5 minut w tej samej temperaturze.
Reniu,dla mnie to też trudny czas...
OdpowiedzUsuńAle te kartofle oberżysty to wspaniałe danie na takie właśnie dni.
I wiesz co? Jutro je zrobię.Muszę tylko zdobyć małe,równe ziemniaki.
Będzie pysznie!
Ja nie mam problemów z samopoczuciem, ale te ziemniaczki -pycha .Ze szklanką maślanki, mniam..
OdpowiedzUsuńP.s.U mnie w domu też się nie kisiło burakow , ale jak raz spróbujesz to stanie się tradycją. Mało roboty , a z kilograma buraków masz rewelacyjny koncentrat. Spróbuj.
świetny przepis od razu sobie zapisałam :) przyda się na grudniowy obiad
OdpowiedzUsuńsuper przepis!!! takie ziemniaczki to na pewno smakuja rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł! Stanowczo do wypróbowania! Dzięki za wyszukanie przepisu :) Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńMi się bardzo, bardzo podoba ten pomysł. Kiedyś Jamie Oliver robił coś podobnego:) Kartofle i boczek to klasyczne, sycące połączenie:)
OdpowiedzUsuńps. miłej zabawy w Makro!
Pomysł rewelacyjny, muszę koniecznie zrobić, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńNazwa interesująca;)
Ps: Miło było Cię poznać:*
Olciaky i wzajemnie, fajnie było razem pogotować:) buziole
OdpowiedzUsuńfajna propozycja...bardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńMam dwie lewe ręce w kuchni, ale na te kartofle oberżysty chyba się szarpnę!
OdpowiedzUsuńjestem przekonana Tomku, że tym kartoflom zupełnie nie będą przeszkadzały Twoje "dwie lewe ręce" :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjeden drobny szczegół, który jednak - jak sądzę - jest istotny: jaki to boczek? świeży czy wędzony?
OdpowiedzUsuńużyłam dwóch rodzajów, wędzonego i wędzonego parzonego, obydwa się sprawdziły :)
UsuńPomysł świetny! To musi być niebo w gębie ;) spróbuję przygotować moim ulubionym sposobem tzn. w kociołku nad ogniskiem http://www.meble-ogrodowe-sklep.pl/kociolek-zeliwny-farmcook-p-744.html
OdpowiedzUsuńZiemniaki robiłam już nie raz, często właśnie z boczkiem i zawsze było pyszne :)